poniedziałek, 3 stycznia 2011

Wolneee.

Sezon na ostatki wolności uważam za otwarty.
Jutro szkoła, pomijając dwa niewiarygodnie nudne polskie. Wybawi mnie lekarz (och...:/), aczkolwiek wolę się wyżalać w gabinecie, niż słuchać zrzędzącego ,,zapisujeMyyyyy!". Środa znów pod znakiem lekarza, co powoduje całkowite ominięcie szkoły. Miło, bardzo miło, chociaż...

Biorąc pod uwagę, jak bardzo mogę się bawić przerażoną miną Meli po lekcjach (O.o hahaha ! ), a potem urządzać wspólne wycieczki szlakiem wspomnień stwierdzam, że szkoła nie jest AŻ taka zła, pod względem towarzystwa oczywiście xD (Godzin lekcyjnych wolę nie dawać pod dyskusję).

Dostałam dzisiaj MEGA doładowanie energii przed drugim niemieckim, haha, jejuś! :) Jak Ty znosisz te moje nastroje? Podziwiam Cię! :*

Także widzimy się jutro, będę się zwierzała i marudziła Marcie przez pół dnia, ale czego się nie robi dla spokoju ducha...


A za tydzien po karnet na jogę i piłeczki, och <3



W międzyczasie marząć:

1 komentarz:

  1. Dziękuję za odwiedziny i komentarz, zapraszam częściej! :)

    Również dodaję do obserwowanych. Pozdrawiam - Kasia. :)

    OdpowiedzUsuń